Pod koniec marca 1982 roku do obozu w Strzebielinku przywieziono zapowiadaną już od dłuższego czasu grupę kolegów przetrzymywanych w Potulicach. Ożywiły się kontakty między celami, rozwinął się „uniwersytet obozowy”, kierowany przez Staszka Śmigla, powstawały chóry w celach, odbywały się wieczory poetyckie i literackie, a Andrzej Trzaska rozpoczął malowanie męskich twarzy. Z kolei Antoni Szymkowski, konserwator zabytków z UMK w Toruniu, podjął się namalowania obozowej repliki obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej , z okazji jego 600-lecia obecności na Jasnej Górze. Pierwowzorem, z którego Antek korzystał było duże zdjęcie oblicza Czarnej Madonny z autografem ks. prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego, znajdujące się w kaplicy obozowej. Ściągnięto sztalugi, na ramy naciągnięto płótno, zabejcowano i ugruntowywano. Odwzorowywanie trwało kilkanaście dni. Większość prac Antek wykonywał w kaplicy, ale również w swojej celi, co zresztą widać na wielu zdjęciach. Zaprojektował proste ramy z drewna, na których znalazły się słowa u góry: „Wiara, Nadzieja, Miłość”, u dołu : „Prawda, Godność, Równość”. Na bocznych ramach drut kolczasty i małe biało-czerwone flagi.
Docelowo obraz miał zostać przekazany do kościoła Mariackiego w Toruniu. Jednak w czasie wizyty bpa Edmunda Piszcza z Pelplina w obozie 9 maja 1982 roku przekonał on Antoniego i kolegów z Torunia o potrzebie pozostawienia obrazu w Strzebielinku. W dniu 18 lipca 1982 roku Antoni Szymkowski wraz kolegami z Torunia prosili ks. kapelana obozowego Tadeusza Błońskiego, salwatorianina, proboszcza parafii garnizonowej św. Piotra i Pawła w Gdańsku przy ulicy Sobótki, by obraz przekazał do Torunia. Władze obozowe nie wyraziły jednak zgody na wyniesienie obrazu z kaplicy strzebielińskiej. W tej sytuacji Antoni Szymkowski obraz przekazał ks. Tadeuszowi Błońskiemu. Obraz MBS, nazwany przez internowanych Madonną Strzebielińską, pozostawał w kaplicy aż do końca funkcjonowania obozu.
Z kolei Andrzej Trzaska, malarz, na prośbę kapelana obozowego, namalował obraz ojca Maksymiliana Kolbego, kanonizowanego w październiku 1982 roku przez papieża Jana Pawła II. Obraz ten znalazł się w mieszkaniu ks. Błońskiego. Natomiast Madonnę Strzebielińską, kapelan zapowiedział, że zabierze do swego kościoła. Po rozwiązaniu obozu SB, obawiając się demonstracji i przywoływania okresu internowania, nie chciała dopuścić do umieszczenia obrazu Madonny Strzebielińskiej w jakimkolwiek kościele. Po wielu zabiegach ks. Błoński uzyskał wreszcie zgodę na zabranie obrazu do swego kościoła garnizonowego w Gdańsku, z zaleceniem nieeksponowania go w kościele.
Zgodnie z ustaleniami w obozie, w których przyjęto, że w miesiąc po wyjściu ostatniego internowanego ze Strzebielinka, spotykają się wszyscy będący na wolności na mszy w kościele garnizonowym, którego proboszczem był kapelan obozowy. I tak też 23 stycznia 1983 roku internowani, głównie z Trójmiasta, spotkali się na mszy św. w tym kościele przy obrazie Madonny Strzebielińskiej, umieszczonym na bocznej ścianie po lewej stronie prezbiterium. W rok później, również w styczniu, jeszcze większa grupa kolegów, w tym z Torunia i Szczecina, ponownie się tam spotkała. Niezadowolone władze SB wymusiły na ordynariacie polowym przeniesienie ks. Błońskiego do parafii wojskowej w Inowrocławiu. Przenosząc się zabrał ze sobą obraz Madonny Strzebielińskiej. Tam również przy tym obrazie spotykali się z nim internowani, chociaż kontakty były coraz rzadsze. Natomiast przyjeżdżał Antek Szymkowski, który podtrzymał swój dar i na prośbę ks. Błońskiego namalował dla kościoła obraz Ojca Świętego Jana Pawła II. We wrześniu 1990 roku zmarł ks. Tadeusz Błoński, a wiedza o historii obrazu zupełnie zaniknęła w trakcie dosyć częstych zmian proboszczów parafii wojskowej w Inowrocławiu.
Na zjeździe strzebielinkowców w sierpniu 2014 roku byli internowani uznali, że obraz towarzyszący im w trudnych chwilach powinien znaleźć się w kościele parafialnym pw. św. Józefa Robotnika w Gniewinie, na którego terenie znajdował się obóz. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem były powrót obrazu do miejsca, gdzie był namalowany i skąd wyszedł, ale tam funkcjonuje dom opieki społecznej i byłoby to nierealne. Natomiast już obecnie w kościele parafialnym w Gniewinie znajduje się Krzyż Strzebieliński z autografami kolegów, którzy od 10 kwietnia 1982 roku składali na nim swoje podpisy, a wśród nich Lecha Kaczyńskiego i Arkadiusza Rybickiego, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. Po rozwiązaniu obozu Krzyż zniknął z kaplicy, odnalazł się dopiero 2009 roku, gdy dawny strażnik więzienny, po wielu rozmowach, przekazał go proboszczowi miejscowej parafii ks. kanonikowi Marianowi Miotkowi. Odrestaurowany, wystawiany jest podczas ważnych uroczystości, także podczas mszy świętych z udziałem internowanych. Uzupełnieniem byłby obraz, który ważny był dla wielu internowanych w Strzebielinku, obecnie spotykających się na corocznych uroczystościach właśnie w kościele w Gniewinie.
W ostatnich dniach po wielu staraniach i inicjatywie byłych internowanych z Gdańska i Torunia oraz księdza proboszcza z Gniewina ks. biskup gen. dyw. Józef Guzdek, biskup polowy Wojska Polskiego podjął decyzję, że obraz zostanie przekazany bezpośrednio z kościoła garnizonowego w Inowrocławiu do kościoła parafialnego pw. Św. Józefa Robotnika w Gniewinie. W dzień patronalny św. Mikołaja (6.12.2016), opiekuna podróżujących i zabłąkanych, ks. Marian Miotk przywiózł obraz Madonny Strzebielińskiej z Inowrocławia do Gniewina.
Opr. Andrzej Drzycimski w oparciu o relację ks. Tadeusza Błońskiego i ks. Mariana Miotk oraz „Dziennik internowanego. Grudzień 1981-grudzień 1982”, Gdańsk 2014.
Więcej w artykule Stanisława Zasady opublikowanym w Tygodniku Powszechnym 5 grudnia 2016. https://www.tygodnikpowszechny.pl/jak-antoni-esbekow-pieklem-straszyl-145500
Fotografie z uroczystości odznaczenia Antoniego Szymkowskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski w 2010 r.
http://www.strzebielinek.pl/archiwum-wizualne/antoni-szymkowski-2010/
Artykuł z dwutygodnika Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego NASZA SŁUŻBA
nr 21 (544) 1-15 grudnia 2016
Autorem poniższych zdjęć jest nasz kolega Stanisław Składanowski. Autor udostępnił zdjęcia Stowarzyszeniu Strzebielinek wyłącznie w celach niekomercyjnych. Członkowie Stowarzyszenia Strzebielinek, byli internowani w obozie w Strzebielinku i ich rodziny, mogą korzystać z tych zdjęć tylko w celach prywatnych. W pozostałych przypadkach kopiowanie zdjęć jest dozwolone wyłącznie za zgodą autora.